W połowie lat 90. XX wieku rynek druku cyfrowego w Polsce praktycznie nie istniał. Istniał natomiast mit o nietrwałości i niskiej jakości cyfry w stosunku do offsetu. „I mit ten był tak silnie zakorzeniony w świadomości klientów, że naszym głównym zadaniem w tamtym okresie stała się edukacja rynku i przekonanie klientów, że cyfrowe technologie druku nie odstają jakością i trwałością od tradycyjnych” – wspomina Leszek Sienicki, Technolog z drukarni SOWA. „Zleciliśmy nawet ekspertyzę w niezależnym instytucie badawczym, który potwierdził trwałość druku cyfrowego w druku książek. Mając twarde dane, doświadczenie i wiedzę na temat możliwości, jakie daje druk cyfrowy, ruszyliśmy na podbój rynku – i to przyniosło efekty” – dodaje Sienicki.
Wraz z rozwojem technologicznym, opłacalność i wysokość nakładów drukowanych na maszynach cyfrowych rosła. Zmieniało się podejście wydawców, którzy, obok coraz większego popytu na publikacje kolorowe, dostrzegli oszczędności wynikające z druku krótkich serii. Jak ograniczyć koszty magazynowania? Jakie jest ryzyko niewyprzedania nakładu? Jaka technologia jest optymalna do produkcji publikacji w cyklu mieszanym? – Te elementy zaczęły coraz bardziej przekładać się na konkretne decyzje biznesowe.
„Przy obecnym rozwoju technologii, wydruk kilkutysięcznego nakładu książek czarno-białych jest bardziej opłacalny w technologii cyfrowej niż tradycyjnej. Do niedawna było to kilkaset do tysiąca egzemplarzy, co pokazuje, jak szybko zmieniają się możliwości nowoczesnych systemów druku” – przyznaje Sienicki.
W przypadku dużych drukarni dziełowych takich jak SOWA, wydajność pracy odgrywa kluczową rolę. Drukując miliony arkuszy A4 miesięcznie – przy często kilkutysięcznych nakładach jednej publikacji – nadrzędnym wskaźnikiem produktywności jest czas realizacji i ciągłość pracy, które przy dużym wolumenie bezpośrednio przekładają się na terminowość zamówień, a w konsekwencji – na zaufanie klientów.